|
WSZYSTKO O
RASIE:
HISTORIA PRESA CANARIO:
ZNANE PSY:
STARA PRASA:
Z NOWEJ
PRASY:
WZORZEC I
KOMENTARZE:
INNE:
GALERIE ZDJĘĆ:
GALERIE VIDEO:
|
|
|
Bez rodowodu bez papierów ale czy warto?
Często czytam tematy o chęci zakupu psa i zastanawiam się, dlaczego
ludzie zawsze (no praktycznie zawsze) pytają o psa bez rodowodu.
Dlaczego nie ma ogólnej świadomości co to jest rodowód. Przecież nie
jest to tylko papier, który kosztuje, jest to zarazem gwarancja
pochodzenia pieska. Przeglądając rodowód można się wiele dowiedzieć.
Widzimy, jakich piesek miał przodków, znając rasę potencjalnie możemy
ocenić co z niego wyrośnie, jak również zdecydować czy o takiego psa nam
chodziło. Każdy szczeniak jest ładny, każdy ujmujący i cudowny jednak
jak to zwykle bywa w przyrodzie dorastając dojrzewa i wyrasta na
dorosłego osobnika obdarzonego za sprawą genetyki pewnymi cechami
charakteru.
Kupując psa bez papierów nic o nim nie wiemy. Nie wiemy, kto jest jego
ojcem, matką, czy byli oni chorzy (cała genetyka, dysplazja, skazy
itd.), jaką mieli psychikę (nadpobudliwi, agresywni, lękliwi) a w
przypadku molosa takie szczenię można według mnie nazwać "bombą z
opóźnionym zapłonem". Oczywiście są one tańsze, bo wyjścia nie ma, ale
czy ten zakup z ekonomicznego punktu widzenia się opłaca. Wątpię pies ma
być przyjacielem, kompanem i obrońcą. Każdy z nas liczy na to, że nasza
kuleczka jak dorośnie będzie pięknym psem, zrównoważonym, zdrowym, na
którym zawsze można polegać.
Ludzie jak nie chcecie lub nie możecie wydać na psa tyle ile życzy sobie
hodowca, to zrezygnujcie, targujcie, szukajcie psa niewystawowego ale
nie kupujcie nierodowodowego. Pisze się często o kosztach utrzymania
psa. Zależnie od rasy i stanu zdrowotnego danego egzemplarza często
przerastają one kilkunastokrotnie cenę zakupu szczeniaka z rodowodem.
Piszę to z doświadczenia a nie z czytania niskiej jakości literatury.
Jak trafi się pies z entropium i ektropium i dla jego zdrowia trzeba
będzie go operować to koszty leczenia od razu przerastają cenę zdrowego
szczenięcia z papierami. Jak nie daj boże będzie dyplazja to wiadomo, że
większości ludzi nie stać na przeprowadzanie operacji wstawienia
sztucznych implantów. Jeżdżąc swojego czasu na konsultacje pooperacyjne
z owczarkiem (zjadł siatkę i miał poważna operację) widziałam te psy,
które nie mogą wstać, rozpacz właścicieli i ogromne cierpienie psów.
Wielokrotnie słyszałam od weterynarzy, że drastycznie zwiększa się ilość
psów usypianych, bo część ludzi nie stać na operację a część, tu trudno
to nawet wypowiedzieć mówi, że woli sobie kupić nowego pieska bez
papierów (koszt około 500 zł) bo to i tak jest tańsze niż leczenie i
walka o zdrowie domownika.
Już o tym kiedyś pisałam, że w okolicy jest jeden Pan mający dwa boksery
ojca i córkę. I regularnie 2 razy do roku ma z tej pary szczeniaki,
które sprzedaje jako psy rasowe bez rodowodu. Myślę, że rzadko ktoś
wpadnie na pomysł, zapytania się o pokrewieństwo rodziców szczeniaczka,
bo tak naprawdę 99% naszego społeczeństwa uważa, że pies to pies i na
tym kończą się rozważania. Generalnie można powiedzieć jaki jest pies -
każdy widzi. I to jest właśnie powodem tylu biednych i cierpiących
zwierząt w schroniskach, usypiania psów na potęgę i rozmów o tym, czy
dana rasa lub przedstawiciel jest normalny i zrównoważony czy nie.
Znajomi moich rodziców kupili kilka miesięcy temu sunie sznaucera
średniego bez rodowodu. Nie było siły, aby ich przekonać. W tej chwili
ich dziewczynka przerosła już sznaucera olbrzyma, ma duże problemy
zdrowotne, ale za żadne skarby by z niej nie zrezygnowali. Po co więc
ryzykować zakupem pieska bez papierów i zasilać kiesę producentom,
lepiej od razu zdecydować się na kundelka, których w schroniskach jest
cała masa czekających na kochające domy. Szczeniaki bez rodowodu są
psami przypominającymi tylko jakąś rasę a nie przedstawicielem danej
rasy.
Podsumowując, nie kupujcie psa bez papierów bo:
1. nie wiadomo, kto jest ich rodzicem przez co nie można przypuszczać
jaki będzie jak dorośnie
2. nic nie wiadomo o jego psychice ani stanie zdrowia
3. nie wiadomo w jakich warunkach był chowany. Zazwyczaj producenci
szczeniąt bez rodowodów, co tu dużo mówić, oszczędzają na potęgę na
utrzymaniu, socjalizacji i zdrowiu szczeniąt
4. nie wiadomo, czy rodzice maluszka nie byli obciążeni dysplazją czy
innymi chorobami dziedzicznymi
5. nie wiadomo, jaką mieli psychikę, czy nie byli bardzo agresywni lub
lękliwi
6. przecież suka w okresie szczenięctwa uczy swoje dzieci pewnych
zachowań a jakich wszystko zależne jest od jej charakteru i
opiekuńczości
7. Kupując psa bez rodowodu nic nie wiecie, wiecie tylko to, co
widzicie, a więc czy psinka jest ładna, w jakim kolorze i czy jest jak
100% szczeniąt radosnym pulpecikiem.
Nie chcę zostać zrozumiana jako zdecydowany przeciwnik psów zaznaczam
psów bez papierów. Nie jest to ich wina ani zasługa, że przyszły na
świat a jedynie ludzi, którzy dopuścili do takich skrzyżowań. Nie ma
jednoznacznych badań dotyczących, (chyba właściwie żadnych badań)
porównania stanu zdrowotnego pogłowia psów rodowodowych i
nierodowodowych. Wiadomym jest jednak, że psy bez papierów są
zdecydowanie tańsze i znajdują coraz większą rzeszę klientów. I to jest
właśnie złe. Chodzi o to, że ludzie, którzy parają się "hodowlą
bezpapierową" zazwyczaj nie maja większego pojęcia o rasie i jej
przedstawicielach. Kryją psami z sąsiedztwa zupełnie nic nie wiedząc o
ich pochodzeniu i charakterze. Podejście to przypomina zdecydowanie o
tym, że wszystkie konsekwencje poniesie tylko i wyłącznie kupujący
szczenię a nie jego hodowca. Ja osobiście bardzo boję się imbredów i w
związku z moimi doświadczeniami nigdy ale to nic gdy świadomie nie kupie
psa ani innego zwierzęcia zimbredowanego. Nie dam się przekonać, że
takie poczynania są dobre dla danej rasy, że poprawiają jej zdrowotność,
żywotność czy psychikę. Już gdzieś o tym pisałam miałam przyjemność
posiadać takie zwierzęta i nigdy więcej. Jest to tylko mój wybór i mogę
wybrać psa o ile posiada on papier i jest możliwym sprawdzenie jego
przodków.
Co do hodowców, to oni tak samo jak zwykli ludzie dzielą się na
uczciwych i mniej uczciwych. Trudno takie jest życie. Dlatego ważne jest
aby szukając psa mieć już jakieś rozeznanie w rynku kynologicznym.
Swojego czasu jak byłam pomiędzy wyborem psa dla siebie a było to 8 lat
temu, rozpatrywałam shar-peia, buldożaka francuskiego i bullteriera. Po
wielu rozmowach dowiedziałam się, że pierwsze shar-peie, które
przyjechały do Polski (a był to samiec importowany z USA) był tak
agresywny, że często podczas krycia tu zacytuję "trzeba było wykopywać
sukę z pod niego" żeby nie została poturbowana. Co do bullków jedna z
Pań hodująca te psy wyraziła się następująco, że musiała uśpić 3 mioty
szczeniaków ze względu na ich straszną agresywność. Czy była to prawda
czy nie, tego nikt nie wie. Ale czy hodowca powinien kryć psem, tak
agresywnym jak ten shar-pei? To jest właśnie ta uczciwość. Nie chodzi o
to, czy ten pies przekazywał agresję w 90 czy 60% ale o to, że ją z
pewnością przekazywał. To, że hodowca był w stanie przyznać się do
uśpienia miotów szczeniaków, uważam za godne podziwu. Nie chodzi o to,
że dopuścił do takich skrzyżowań bo genetyka jest genetyką, ale o to, że
nie wcisnął ich jakiemuś nieświadomemu nabywcy. I mimo, że zupełnie nie
pamiętam, kim była owa Pani, to jestem pełna podziwu dla jej odwagi i co
tu dużo mówić uczciwości.
Rozumiem, twój wybór, że myślisz o dogo bez papierów. My również
posiadamy buldożka i owczarka bez rodowodu i jest on jednym z
najzdrowszych fizycznie psów jakiego miałam (do czasu niestety), ale za
to nie zbyt zrównoważony psychicznie i wybitnie histeryczny. Tylko
teraz, kiedy mam już jakąś większą lub mniejszą świadomość tego, że
szczenię nierodowodowe jest wielką niewiadomą, że nigdy nie będę
wiedziała z jakich skrzyżowań pochodzi i czego mogę się po nim
spodziewać takiego psa nie kupię. Przeraża mnie niefrasobliwość
kupujących i sprzedających. Bez względu, czy sprzedają psa z papierami
czy bez potrafią (oczywiście część z nich) próbować wcisnąć psa każdemu
dzwoniącemu. Proszę nie zrozumieć tego jako uogólnienia, piszę o grupie
osób. Nie można nikomu nakazać kupna psa rasowego czy "mniej rasowego".
Nie chodzi o papier, lecz o motywację zakupu i świadomość wyboru. A tego
brakuje niestety dość często. Zupełnie nie przekonuje mnie fakt
motywowania zakupu tym, że dany pies jest tańszy. Mogę zrozumieć, że nie
wszystkim zależy na tym, czy dany pies ma "ogonek bardziej w lewo czy w
prawo" ale każdy chce mieć psa mądrego, zrównoważonego i zdrowego. A z
tym nie jest już tak łatwo zarówno u psów z papierami jak i bez. Nie
każde szczenię rodowodowe jest dobre tak samo jak nie każde bez papierów
jest złe. Tak uogólniać nie można. Ale zakup szczenięcia z nieznanych
skojarzeń, bo bliżej nie określonych charakterologicznie przodkach
wydaje mi się w przypadku molosów bardzo ryzykowny lub nawet
niebezpieczny. Sam charakter ras, ich pochodzenie, przeznaczenie i
użytkowanie przez lata selekcji kładły nacisk na określone cechy
charakteru. O ile w planowej hodowli dąży się do uzyskania osobników
równych pokrojowo to również prowadzi się starania wyeliminowania
niepożądanych cech charakteru. A w przypadku molosa jest to zazwyczaj
nadmierna agresja, pobudliwość lub lękliwość. Temu właśnie mają służyć
wystawy - selekcjonowaniu. Rodzicami psów bez papierów są często psy,
które takiej selekcji nie przeszły, czyli nie spełniły pewnych kryteriów
oceny. Jeżeli było to kryterium wyglądu, to mały pryszcz, gorzej jeżeli
był to charakter lub stan zdrowia. Czy uczciwym jest krycie takiej suki
lub takim psem? Oczywiście, że nie. Ten fakt przemawia według mnie
zdecydowanie za zrezygnowaniem z zakupu psa bez papierów.
Plany hodowlane to zupełnie inna sprawa, często ratuje się zwierzęta
słabe, część hodowców nie przyzna się do braków swoich psów, tego, że
coraz częściej pojawia się dysplazja i inne problemy zdrowotne. Jest to
prawda. Tak się stało, ale przecież wprowadzone testy psychiczne,
prześwietlenia w kierunku dysplazji mają zmienić ten stan rzeczy. A
rozmnażanie psów bez żadnych ograniczeń nie wpływa na ograniczenie
występowania problemów zdrowotnych i psychicznych. Człowiek, który chce
psa danej rasy wybiera ja nie tylko pod względem wyglądu, ale i
predyspozycji, charakteru i możliwości przystosowania się do oferowanych
przez siebie warunków (przynajmniej mam taka nadzieje, że tym właśnie
się nabywcy kierują). A kupno psa bez rodowodu, który jest potencjalnie
"przedstawicielem danej rasy" nie daje praktycznie żadnej gwarancji na
spełnienie, któregoś z warunków i oczekiwań jakie stawia się przed psem.
tekst pochodzi ze strony:
www.molosy.pl |